Ostatnio na kilku blogach przeczytałam o kremie Nivea. Dziewczyny nakładały
go na końcówki przed myciem, ja postanowiłam również mu zaufać. I to był
duży BŁĄD ! Nakładałam go przez ostatnie dwa tygodnie przed każdym myciem
i niestety jak się okazało skutecznie wysuszył moje końcówki. Stały się one
matowe, brzydkie i ogólnie bardzo wysuszone... Wyglądały jak by ktoś je
przeżuł a następnie wypluł -.-' !
Okropnie mi to przeszkadzało ale z pomocą przyszła mi moja kochana
Maska Mila, która doprowadziła końce do porządku.
Ogólnie bardzo lubię krem Nivea ale do twarzy a nie do włosów. Po
mojej przygodzie z tym kremem mogę śmiało powiedzieć że więcej po
niego nie sięgnę NIE DO WŁOSÓW !!!
A wy miałyście jakiejś włosowe 'eksperymenty', których
skutki były opłakane ?
czytałam o tym kiedyś, ale nie próbowałam ;) w sumie żaden mój włosowy eksperyment nie dał opłakanych skutków, co najwyżej lekki przesusz czy puch ;)
OdpowiedzUsuńJa też o tym czytalam, ale wydawało mi się to mega ciężkie do zmycia. Może Twoje włosy źle reagują na parafinę?
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaję ;)
UsuńKurację z Joanny zamówiłam na allegro, ponieważ nigdzie w mojej okolicy nie mogę jej dostać :(
OdpowiedzUsuńod razu pomyślałam o parafinie, która w Nivea jest chyba na drugim miejscu. Nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś używa Nivea do zabezpieczania końcówek ;) wolę jedwab albo jakieś silikonowe serum
OdpowiedzUsuńhehehhe,miałam identycznie!;)
OdpowiedzUsuńnigdy wiećej!;d
a próbowałaś krem bebeauty z biedronki? Może ten Ci pomoże?;-) Zawsze można spróbować! Zapraszam do mnie ;P
OdpowiedzUsuńJa się boję używać go do twarzy :D
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś spróbowałam ale tylko raz:D
OdpowiedzUsuńteż myślę, że krem z biedronki byłby lepszy :) tylko trzeba uważać z ilością, mi raz niezłe strąki porobił ;p
OdpowiedzUsuńtak, jak kupiłam kilka lat temu farbę do włosów palette.
OdpowiedzUsuńnie przeczytałam wcześniejszych recenzji, które potwierdzały tragedię na mojej głowie... miałam pomarańczowo-rudawe włosy zamiast złocistego blondu :PP
już dodaję :)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o takim sposobie na końcówki... szkoda, że ten sposób okazał się kiepski...
OdpowiedzUsuńja osobiście bałabym się używać tego kremu do włosów. nie lubię stosować go nawet na twarz, ponieważ dla mnie jest stanowczo za tłusty. błyszczę się po jednym minimalnym użyciu przez cały dzień. mogę go jedynie zaakceptować jako krem do rąk, tu się sprawdza, ale również w minimalnych ilościach
OdpowiedzUsuńJeju, muszę przyznać, że trochę mnie to rozśmieszyło, krem Nivea na końcówki ;) Nie wiem co jeszcze będziemy kłaść na włosy za jakiś czas. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
:DD
UsuńTaak, postanowilam kiedys nalożyć na włosy sok z aloesu... Potrzymałam krótko - były piękne, troszkę dłużej i się spaliły. Popełniłam ten błąd dwa razy! Nigdy więcej nie spróbowałam...
OdpowiedzUsuńKremu nivea nigdy nie stosowalam na koncowki, ja używam zielonego kremu w tubce z biedronki:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że problem nie tkwi w samym kremie, ale w tym, że był stosowany zbyt intensywnie. Krem Nivea dobrze wpływa na końcówki włosów, ale musi być stosowany 2-3 razy w tygodniu. Tak jak z resztą wszystko. Jedwab jest cudowny, ale stosowany zbyt często i długo ma odwrotne właściwości.
OdpowiedzUsuńja ze względu na parafinę nie stosuję go również na twarz ;/ ogólnie nie lubię tych kremów-nic dobrego mi nie zrobiły;/
OdpowiedzUsuń