sobota, 16 listopada 2013

O końcówkach słów kilka... (1) - sprawy techniczne

Dziś pierwsza część wpisu o końcówkach naszych włosów, planowałam taki wpis i planowałam aż w końcu wyleciał mi z głowy a zależało mi na tym aby w jednym wpisie zgromadzić większość informacji dotyczących tego tematu więc teraz spinam się i piszę :)


Na samym początku o rzeczach, które niszczą/szarpią bądź w inny sposób uszkadzają ich naturalną strukturę:

  • bardzo częste rozpuszczanie włosów
  • tarcie mokrych włosów ręcznikiem
  • prostowanie/lokowanie/suszenie gorącym nawiewem itd
  • farbowanie/rozjaśnianie (znane wszystkim ombre)
  • przycinanie zamkiem od np. kurtki
  • szorowanie długości (a co dopiero końcówek!) mocnym szamponem - SLES, SLS
  • warunki atmosferyczne (wiatr, deszcz, śnieg, słońce itd)

Oczywiście każda z nas dopuszcza się czasem małych grzeszków jednak jednorazowe wyprostowanie czy pokręcenie włosów nic im nie zrobi, nie popadajmy w paranoję ale przy używaniu codziennym prostownicy o zdrowych końcach możemy jedynie pomarzyć ;)


Co możemy robić aby zabezpieczać bądź spowolnić proces niszczenia włosów/końcówek?

  1.  Olejowanie - to pkt, którego nigdy nie zaniedbuje i nigdy nie zaniedbam, moje włosy są w jakiś 75% zdrowe i idealne (oczywiście jak na nie:) ) i nawet jeśli będą zdrowe w 100% to nadal pozostanę przy częstym sięganiu po olejku bo to jedyny produkt dający efekty powalające. Możemy ich używać również na końce już po umyciu <kropelkę> :)
  2. Silikony - to przyjaciele naszych końcówek, wszelkie silikonowe sera są idealne (ale o kosmetykach
    jutro :) ) ważne aby nie zawierały alkoholu bo efekty będą odwrotne do zamierzonych
  3. Związywanie - wbrew pozorom ma to baardzo duży wpływ na włosy, a przede wszystkim na końcówki. sama jestem osobą, która uwielbia rozpuszczone włosy i rzadko je spinam ale jako włosomaniaczka teraz zwłaszcza na zimę staram się je upinać 4/5 razy w tyg. i już widzę że końce ocierają się mniej i są w lepszym stanie niżeli by były gdybym przez ten czas nosiła je rozpuszczone.
  4. Dieta - ale to raczej oczywiste, jeżeli odżywiacie się zdrowo lub normalnie to wasze włosy będą zdecydowanie mocniejsze i mniej podatne na niszczenie niż włosy, których właścicielka nie dostarcza organizmowi wystarczającej ilości witamin itd.. ;)
  5. Cięcie - tak, jeżeli jest wykonane tępymi nożyczkami to końce będą zdecydowanie szybciej się niszczyć niż gdyby były podcinane specjalnymi fryzjerskimi nożyczkami, tutaj sprawdzi się przede wszystkim cięcie maszynką, o którym jeszcze Wam napiszę :)
  6. po prostu dobrze dopasowana pielęgnacja do naszych włosów :)
Coś byście dodały? :) Macie jakieś 'patenty' na zdrowe i mocne końce? :)

wtorek, 12 listopada 2013

Picie siemienia lnianego

Od początku października piję siemię lniane, robiłam to już rok temu i parę miesięcy temu. Teraz na jesień chciałabym nie tylko wzmocnić odporność ale i włosy, skórę i paznokcie. Pamiętajcie że żaden kosmetyk nie jest w stanie zastąpić nam zdrowej i zbilansowanej diety, która ma największy wpływ na wygląd zewnętrzny ;)



Po pierwsze.. W jakiej formie piję siemię?
Ziarenek, absolutnie nie polecam zalewania zmielonego SL ja wymiotowałam po nim przez kilka dni.. Niektórym dziewczynom nic po tym nie jest a ja niestety mam taką reakcję. Świetny wpis dotyczący form picia SL przygotowała Natalia i znajdziecie go TUTAJ.


Po drugie.. Jak przygotowuje?
Jedną/dwie łyżki ziarenek wsypuje do kubka, zalewam 3/4 ciepłą (nie gorącą) wodą i odstawiam na 3/4 godziny. Po upływie tego czasu dolewam troszkę domowego, robionego przez moją babcię soku malinowego.. pychotka :) Wydaje mi się że bardzo ważne jest czy gryziemy siemię czy nie. Zauważyłam że duużo większe efekty przychodzą gdy jednak gryziemy ;)


Po trzecie.. Jakich efektów możemy się spodziewać?
Zwiększenie odporności, szybszy przyrost włosów, baby hair, wzmocnienie skóry i paznokci kilka osób zauważyło po dłuższym czasie wzmocnienie brwi i rzęs! :) 


Po czwarte.. Przez ile pić?
Zalecane jest po trzech miesiącach zrobić miesiąc przerwy, ja piłam bez przerwy i żadnych efektów ubocznych nie zauważyłam, wręcz przeciwnie! Ale pamiętajcie że nie każdy organizm reaguje tak samo ;)

Pamiętajmy że każdy suplement można przedawkować i nie należy zbytnio przesadzać, czasami więcej nie znaczy lepiej i liczmy się z tym ;) Kilka osób pytało mnie czy można jednocześnie pić drożdże lub skrzyp-pokrzywę i o ile z tym drugim problemu być nie powinno (wypłukuję witaminę B a siemię lnianę nadrabia ;) ) tak z drożdżami może być problem ponieważ możemy niestety 'przedawkować' witaminy itd więc nie ryzykujcie w ten sposób.

Piłyście siemię lniane? Jakie efekty zauważyłyście u siebie? :)

niedziela, 10 listopada 2013

Aktualizacja włosów - Październik 2013

jak zwykle przy aktualizacji się buntują :D

Pierwszy raz miesiąc minął mi strasznie wolno.. pewnie było to spowodowane natłokiem spraw jakie miałam na głowie. Jeśli chodzi o włosy to ich stan zdecydowanie się poprawił, pewnie pamiętacie jak na nie narzekałam przy ostatniej aktualizacji? Teraz idealnie nie jest ale na pewno lepiej :)

Nie rozjaśniałam ani naturalną metodą ani chemiczną, postanowiłam wracać do 'naturalnych' i już nigdy nie pozwolić aby słońce je rozjaśniło. Na razie odrost ma troszkę ponad centymetr ale jestem już w stanie wyobrazić się w ciemniejszym kolorze, który w 50% będzie mi pasował - pożyjemy, zobaczymy :)

Pielęgnacja zdecydowanie opierała się o olejowanie oraz maskowanie (co mycie!) dostały również sporą dawkę protein a mianowicie laminowanie żelatyną, które mam zamiar powtórzyć w listopadzie i pokazać efekty. Oleje to głównie sprawdzony kokos, migdałowa Alterra.



Szampony:
  • Facelle sensitive - do delikatnego mycia, sprawdzony i nie zawodny :)
  • Seboradin szampon z żeń-szeniem - bardzo fajny szampon, więcej o nim znajdziecie TUTAJ


Odżywki i Maski:
  • Biovax naturalne oleje - chciałam ją dokładnie przetestować przez październik ale nie mam o niej zdania ;/
  • NaturVital aloesowa - maska ideał, odłożyłam ją na półkę i przez parę miesięcy nie ruszałam ale bardzo tego żałuję - uwielbiam ją <3
  • Biovax keratyna+jedwab - to drugie opakowanie, jest zdecydowanie lepsza od olejowej siostry i będę do niej regularnie wracać :)
  • Gliss kur odżywka 7 oleji - brak na zdjęciu, jest dość ciężka i raczej nie przypadła mi do gustu
Oleje i inne:
  • Olejek Khadi - na skalp, zdecydowanie ulubieniec, szykuję już recenzję :)
  • Olej kokosowy - o nim pisać nie muszę, zapraszam Was do recenzji :)
  • Olejek Alterra papaya i migdał - jeden z lepszych choć nie najlepszych olejków jakie
    stosowałam :)

  • Jedwab CHI - stosowany w duecie z olejkiem kokosowym na końce - KWC
  • żelatyna - do laminowania
  • miód, żółtko - jako dodatki do domowych masek :)


Plany na listopad:
  1. Regularnie co mycie wcierać olejek Khadi
  2. Po każdym myciu wcierać Joannę Rzepę
  3. Co mycie olejować i maskować
  4. Pić codzinnie siemię lniane
A jak Wasze włosy w październiku? :)




piątek, 1 listopada 2013

Bad Hair Day - jak wygląda to u mnie

Bad hair day nie miał miejscu u mnie już od miesiaca (z czego jestem bardzo dumna - wzmożona pielęgnacja się opłaca :) ) jednak jeszcze przed 30 dniami moje włosy wyglądały gorzej i BHD był na porządku dziennym. Jesteście ciekawe jak to wygląda u mnie?

odrost wydaje się ciemniejszy od naturalnego ponieważ włoski nie były
pierwszej świeżości ;)

Włosom brakowało wtedy nawilżenia, oleji, masek i delikatnego traktowania.

Jak dbałam o włosy aby bad hair day nie nadchodził? 

  • olejowanie co mycie
  • maski po każdym myciu
  • zabezpieczanie końcówek olejem i silikonem
  • delikatne czesanie
  • naturalne suszenie
Oczywiście nadal trzymam się pkt w góry i widzę jeszcze większe efekty. Przed paroma dniami laminowałam co również pozytywnie wpłynęło na ich kondycję i wygląd.

Idealnie nie jest, ale dzięki regularnej pielęgnacji i przykładania się ratuje to co zaniedbałam troszkę.

A jutro good hair day, jesteście ciekawe? :)