sobota, 16 listopada 2013

O końcówkach słów kilka... (1) - sprawy techniczne

Dziś pierwsza część wpisu o końcówkach naszych włosów, planowałam taki wpis i planowałam aż w końcu wyleciał mi z głowy a zależało mi na tym aby w jednym wpisie zgromadzić większość informacji dotyczących tego tematu więc teraz spinam się i piszę :)


Na samym początku o rzeczach, które niszczą/szarpią bądź w inny sposób uszkadzają ich naturalną strukturę:

  • bardzo częste rozpuszczanie włosów
  • tarcie mokrych włosów ręcznikiem
  • prostowanie/lokowanie/suszenie gorącym nawiewem itd
  • farbowanie/rozjaśnianie (znane wszystkim ombre)
  • przycinanie zamkiem od np. kurtki
  • szorowanie długości (a co dopiero końcówek!) mocnym szamponem - SLES, SLS
  • warunki atmosferyczne (wiatr, deszcz, śnieg, słońce itd)

Oczywiście każda z nas dopuszcza się czasem małych grzeszków jednak jednorazowe wyprostowanie czy pokręcenie włosów nic im nie zrobi, nie popadajmy w paranoję ale przy używaniu codziennym prostownicy o zdrowych końcach możemy jedynie pomarzyć ;)


Co możemy robić aby zabezpieczać bądź spowolnić proces niszczenia włosów/końcówek?

  1.  Olejowanie - to pkt, którego nigdy nie zaniedbuje i nigdy nie zaniedbam, moje włosy są w jakiś 75% zdrowe i idealne (oczywiście jak na nie:) ) i nawet jeśli będą zdrowe w 100% to nadal pozostanę przy częstym sięganiu po olejku bo to jedyny produkt dający efekty powalające. Możemy ich używać również na końce już po umyciu <kropelkę> :)
  2. Silikony - to przyjaciele naszych końcówek, wszelkie silikonowe sera są idealne (ale o kosmetykach
    jutro :) ) ważne aby nie zawierały alkoholu bo efekty będą odwrotne do zamierzonych
  3. Związywanie - wbrew pozorom ma to baardzo duży wpływ na włosy, a przede wszystkim na końcówki. sama jestem osobą, która uwielbia rozpuszczone włosy i rzadko je spinam ale jako włosomaniaczka teraz zwłaszcza na zimę staram się je upinać 4/5 razy w tyg. i już widzę że końce ocierają się mniej i są w lepszym stanie niżeli by były gdybym przez ten czas nosiła je rozpuszczone.
  4. Dieta - ale to raczej oczywiste, jeżeli odżywiacie się zdrowo lub normalnie to wasze włosy będą zdecydowanie mocniejsze i mniej podatne na niszczenie niż włosy, których właścicielka nie dostarcza organizmowi wystarczającej ilości witamin itd.. ;)
  5. Cięcie - tak, jeżeli jest wykonane tępymi nożyczkami to końce będą zdecydowanie szybciej się niszczyć niż gdyby były podcinane specjalnymi fryzjerskimi nożyczkami, tutaj sprawdzi się przede wszystkim cięcie maszynką, o którym jeszcze Wam napiszę :)
  6. po prostu dobrze dopasowana pielęgnacja do naszych włosów :)
Coś byście dodały? :) Macie jakieś 'patenty' na zdrowe i mocne końce? :)

wtorek, 12 listopada 2013

Picie siemienia lnianego

Od początku października piję siemię lniane, robiłam to już rok temu i parę miesięcy temu. Teraz na jesień chciałabym nie tylko wzmocnić odporność ale i włosy, skórę i paznokcie. Pamiętajcie że żaden kosmetyk nie jest w stanie zastąpić nam zdrowej i zbilansowanej diety, która ma największy wpływ na wygląd zewnętrzny ;)



Po pierwsze.. W jakiej formie piję siemię?
Ziarenek, absolutnie nie polecam zalewania zmielonego SL ja wymiotowałam po nim przez kilka dni.. Niektórym dziewczynom nic po tym nie jest a ja niestety mam taką reakcję. Świetny wpis dotyczący form picia SL przygotowała Natalia i znajdziecie go TUTAJ.


Po drugie.. Jak przygotowuje?
Jedną/dwie łyżki ziarenek wsypuje do kubka, zalewam 3/4 ciepłą (nie gorącą) wodą i odstawiam na 3/4 godziny. Po upływie tego czasu dolewam troszkę domowego, robionego przez moją babcię soku malinowego.. pychotka :) Wydaje mi się że bardzo ważne jest czy gryziemy siemię czy nie. Zauważyłam że duużo większe efekty przychodzą gdy jednak gryziemy ;)


Po trzecie.. Jakich efektów możemy się spodziewać?
Zwiększenie odporności, szybszy przyrost włosów, baby hair, wzmocnienie skóry i paznokci kilka osób zauważyło po dłuższym czasie wzmocnienie brwi i rzęs! :) 


Po czwarte.. Przez ile pić?
Zalecane jest po trzech miesiącach zrobić miesiąc przerwy, ja piłam bez przerwy i żadnych efektów ubocznych nie zauważyłam, wręcz przeciwnie! Ale pamiętajcie że nie każdy organizm reaguje tak samo ;)

Pamiętajmy że każdy suplement można przedawkować i nie należy zbytnio przesadzać, czasami więcej nie znaczy lepiej i liczmy się z tym ;) Kilka osób pytało mnie czy można jednocześnie pić drożdże lub skrzyp-pokrzywę i o ile z tym drugim problemu być nie powinno (wypłukuję witaminę B a siemię lnianę nadrabia ;) ) tak z drożdżami może być problem ponieważ możemy niestety 'przedawkować' witaminy itd więc nie ryzykujcie w ten sposób.

Piłyście siemię lniane? Jakie efekty zauważyłyście u siebie? :)

niedziela, 10 listopada 2013

Aktualizacja włosów - Październik 2013

jak zwykle przy aktualizacji się buntują :D

Pierwszy raz miesiąc minął mi strasznie wolno.. pewnie było to spowodowane natłokiem spraw jakie miałam na głowie. Jeśli chodzi o włosy to ich stan zdecydowanie się poprawił, pewnie pamiętacie jak na nie narzekałam przy ostatniej aktualizacji? Teraz idealnie nie jest ale na pewno lepiej :)

Nie rozjaśniałam ani naturalną metodą ani chemiczną, postanowiłam wracać do 'naturalnych' i już nigdy nie pozwolić aby słońce je rozjaśniło. Na razie odrost ma troszkę ponad centymetr ale jestem już w stanie wyobrazić się w ciemniejszym kolorze, który w 50% będzie mi pasował - pożyjemy, zobaczymy :)

Pielęgnacja zdecydowanie opierała się o olejowanie oraz maskowanie (co mycie!) dostały również sporą dawkę protein a mianowicie laminowanie żelatyną, które mam zamiar powtórzyć w listopadzie i pokazać efekty. Oleje to głównie sprawdzony kokos, migdałowa Alterra.



Szampony:
  • Facelle sensitive - do delikatnego mycia, sprawdzony i nie zawodny :)
  • Seboradin szampon z żeń-szeniem - bardzo fajny szampon, więcej o nim znajdziecie TUTAJ


Odżywki i Maski:
  • Biovax naturalne oleje - chciałam ją dokładnie przetestować przez październik ale nie mam o niej zdania ;/
  • NaturVital aloesowa - maska ideał, odłożyłam ją na półkę i przez parę miesięcy nie ruszałam ale bardzo tego żałuję - uwielbiam ją <3
  • Biovax keratyna+jedwab - to drugie opakowanie, jest zdecydowanie lepsza od olejowej siostry i będę do niej regularnie wracać :)
  • Gliss kur odżywka 7 oleji - brak na zdjęciu, jest dość ciężka i raczej nie przypadła mi do gustu
Oleje i inne:
  • Olejek Khadi - na skalp, zdecydowanie ulubieniec, szykuję już recenzję :)
  • Olej kokosowy - o nim pisać nie muszę, zapraszam Was do recenzji :)
  • Olejek Alterra papaya i migdał - jeden z lepszych choć nie najlepszych olejków jakie
    stosowałam :)

  • Jedwab CHI - stosowany w duecie z olejkiem kokosowym na końce - KWC
  • żelatyna - do laminowania
  • miód, żółtko - jako dodatki do domowych masek :)


Plany na listopad:
  1. Regularnie co mycie wcierać olejek Khadi
  2. Po każdym myciu wcierać Joannę Rzepę
  3. Co mycie olejować i maskować
  4. Pić codzinnie siemię lniane
A jak Wasze włosy w październiku? :)




piątek, 1 listopada 2013

Bad Hair Day - jak wygląda to u mnie

Bad hair day nie miał miejscu u mnie już od miesiaca (z czego jestem bardzo dumna - wzmożona pielęgnacja się opłaca :) ) jednak jeszcze przed 30 dniami moje włosy wyglądały gorzej i BHD był na porządku dziennym. Jesteście ciekawe jak to wygląda u mnie?

odrost wydaje się ciemniejszy od naturalnego ponieważ włoski nie były
pierwszej świeżości ;)

Włosom brakowało wtedy nawilżenia, oleji, masek i delikatnego traktowania.

Jak dbałam o włosy aby bad hair day nie nadchodził? 

  • olejowanie co mycie
  • maski po każdym myciu
  • zabezpieczanie końcówek olejem i silikonem
  • delikatne czesanie
  • naturalne suszenie
Oczywiście nadal trzymam się pkt w góry i widzę jeszcze większe efekty. Przed paroma dniami laminowałam co również pozytywnie wpłynęło na ich kondycję i wygląd.

Idealnie nie jest, ale dzięki regularnej pielęgnacji i przykładania się ratuje to co zaniedbałam troszkę.

A jutro good hair day, jesteście ciekawe? :)

niedziela, 27 października 2013

Haul - październik 2013

Dawno nie było wpisu zakupowego przez co troszkę mi się tych produktów uzbierało :) Postawiłam na kosmetyki do włosów zawierające substancję filmo-twórcze (oczywiście w odżywkach i maskach)
Jeśli jesteście ciekawe co wpadło w moje łapki to zapraszam :)


Jedwab CHI - na blogu jest już jego recenzja, najlepszy jaki dotychczas używałam, to moja druga buteleczka zapłaciłam za nią 5 zł w sklepie fryzjerskim.


Ziaja codzienna pielęgnacja z olejem jojoba, provitaminą B5 i aloesem - moje KWC wśród odżywek oprócz składników jakimi chwali się na opakowaniu zawiera lekki silikon oraz parafinę, która może puszyć



Maska L'biotica Biovax naturalne oleje - gdy tylko L'biotica wypuściła na rynek tę wersję od razu zapragnęłam ją mieć, zdrowy rozum jednak nie pozwalał (miałam za dużo masek a oprócz tego na lato nie przydałaby mi się ona) teraz gdy dni są zimniejsze a włosy wymagają więcej kupiłam 500 ml za 23.95 :D


Gliss Kur ultimate oil elixir odżywka b/s - niezbędnik na zimę czyli coś z silikonami w sprayu :) <czy tylko mi one schodzą jak woda? ;/>



Olej kukurydziany - zachęcają cena, która wynosiła 12.99 w netto zachęciła mnie do wypróbowania, więcej w recenzji :)


Olejek Alterra pomarańcza i brzoza - kupiłam i użyłam tylko raz, efekty? zdecydowanie za wcześnie aby o tym mówić - zapach jednak ma niesamowity <3



Facelle sensitive - kiedy pisałam że ta wersja powoduje u mnie wypadanie, po roku od tamtej pory postanowiłam wrócić do niego i sprawdzić czy sytuacja się powtórzy... otóż nie powtórzyła się! :)
świetnie oczyszcza i domywam nim nawet olej rycynowy!


szampon Schauma kids nowa formuła - nie zawiera SLS ani SLES, ma delikatne detergenty i niestety nie radzi sobie ze zmywaniem nafty kosmetycznej ani cięższych olejów ;/ więcej w nadchodzącej recenzji ;)

Co Wam w ostatnim czasie wpadło w łapki? :)


niedziela, 20 października 2013

Recenzja - szampon Seboradin z żeń-szeniem

Cześć dziś przygotowałam dla Was wpis o szamponie, który szczerze mnie zaskoczył.. Mimo że ideałem nie jest to nie spodziewałam się działanie jakie wystąpiło :)


Szampon zamknięto w zwyczajnej 200 ml butelce, szata graficzna nie przyciąga
wzroku natomiast sam jego kolor intryguje.. nigdy nie spotkałam się z
perłowo-pomarańczowym szamponem.. z początku widziałam jakby drobinki
w nim i wystraszyłam się że pozostaną na włosach, na szczęście nic takiego
nie miało miejsca :)


Zapach szamponu nie wszystkim będzie odpowiadał, ziołowy, żeń-szeniowy (co
za odkrycie :D) i dość specyficzny. Ja takie lubię więc mi od nie przeszkadzał ;)
Co do dostępność to nie powinniście mieć z nią problemu ponieważ produkty
marki Seboradin są dostępne w super pharm, aptekach a nawet drogeriach Hebe :)
Ceny wahają się w zależności od sklepów 25-35zł


Konsystencja jest dość rzadka i wodnista, nie ma problemu z pianą. Wydajność?
Zużyłam cały szampon w około 3 miesiące stosowania 2/3 razy w tygodniu, według
mnie to wystarczająco :)


Skład dla ciekawskich:


SLES, które łagodzą inne substancje (ekstrakty) dzięki czemu szampon nadaje się do codziennego stosowania, mimo wszystko wrażliwcy powinni uważać.


Działanie:
Od szamponu nie wymagam wiele, ma delikatnie oczyszczać skórę głowy, zmywać oleje oraz inne substancje tłuste oraz nie przetłuszczać a nawet przedłużać świeżość włosów :) Szampon idealny powinien dodatkowo nie plątać włosów i nie wymagać nałożenie odżywki. Jak jest Seboradin? Po prostu dobry :)
Używałam go codziennie i radził sobie ze wszystkimi zadaniami jakie stawiałam w pierwszym zdaniu.
Niestety delikatnie włosy plątał przez co wymagał nałożenie odżywki/maski po jego spłukaniu, lecz dla mnie to nie problem ;)



Podsumowując: uważam że szampon jest godny polecenia, niektórym może przeszkadzać cena jednak ja sięgnę po niego jeszcze kiedyś, teraz mam ochotę przetestować wersję z czarną rzodkwią :)

Używacie produktów Seboradin? 


(produkt dostałam do testów od marki Seboradin, co nie miało wpływu na moją oceną o nim)

niedziela, 6 października 2013

Aktualizacja włosów - Wrzesień 2013

Szkoła, powroty do domu ok.18 i inne obowiązki zupełnie mnie pochłonęły i niestety nie pisałam przez ten czas dla Was postów ale teraz poukładałam sobie grafik dzięki, któremu zyskałam pare naście minut ekstra dziennie, które będę przeznaczać na bloga :) zaczynamy z aktualizacją :)

włosy po lewej - wysuszone, po prawej - bez żadnej stylizacji umyte szamponem z SLES
Włosy obcięłam o 3  cm ale nie widać aby były specjalnie krótsze. Co do września to mam bardzo mieszane uczucie... moje włosy są w złym stanie.. niestety nie postarałam się przez ostatnie kilka miesięcy przez co mocno ucierpiały.. dostałam niezłego kopa od przyjaciółki, (włosomaniaczki :*) która uświadomiła mi że z moimi włosami dzieje się coś nie tak.

Rozjaśniałam rozjaśniaczem w spreyu z Hegrona i jestem bardzo zadowolona, lekkie i delikatne rozjaśnianie za niewielkie pieniądze. Kolor się ujednolicił i mimo że nie było potrzeby poprawiania go (naturalny jest bardzo zbliżony do tego rozjaśnianego słońcem :P) to chciałam mieć włosy w jednym kolorze ;)

Pielęgnacja ograniczyła się do minimum: szampon+prosta odżywka i na tym wszystko się zamykało ;/
raz zdarzyło mi się olejować ale maski nie trzymałam wogóle..  czasem jakiś serum i tyle.




Kosmetyczny wrzesień* :)
Szampony:
  1. Seboradin z żeń-szeniem - jeden z lepszych a więcej w nadchodzącej recenzji :)
     
  2. Shauma kids nowa formuła - przepiękny malinowy zapach <3 i średnie oczyszczanie..
    Odżywki i inne: 
    1. Isana bawełna - KWC jednak na jesiennie dni, odpada
    2.  Avon natural brzoskwiniowa odżywka bs - jako ochraniacz na koncówki
    3. olejek Alterra papaya i migdały - KWC <3

      Plany na październik:
      1.  Regularnie wcierać w skalp olejek Khadi i olejować włosy na długośći x2
      2. Myć włosy dwa razy w tyg. (udało mi się ograniczyć przetłuszczanie :))) ) 
      3.  Zadbać o końce (olejowanie+ zabezpieczanie= olej+silikonowe serum)   
      4. Wybrać się na zakupy i pochwalić się łupami z Wami :D
       
      A jak Wasze włosy we wrześniu? Poczułyście już zimę, bo ja od paru dni wysiadam .. ;/

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Moje włosy w dzieciństwie :))

Zostałam zainspirowana TYM wpisem Blondhaircare i postanowiłam sama stworzyć coś podobnego :) Doszłam do wniosku że chcę Wam pokazać moje włosy w czasach gdy włosomaniactwo nie było mi znane...


A więc trzy zdjęcia z grzywką przedstawiają włosy 5/6 letnie 
oczywiście poplątane i rozpuszczone, cała mała Claudia :)) 


Tutaj gdy miałam jakieś 8/9 lat :) Zostały zakręcone z okazji komunii w rzeczywistości sięgały talii (co zresztą zobaczycie niżej :)) )

loczki to efekt papilotów w rzeczywistości mam lekkie falki ;)
Teraz właśnie widać moją długość i jak włosy się falowały, niestety ja a właściwie moja mama nie pomagała im w tym, pusząc je szczotką z włosia :D


I w wieku 12 lat przyszedł mi do głowy niecny pomysł...
kolor przekłamany ;/
Obcięłam włosy, cieniując przy tym końce :P

Pokazałabym Wam jeszcze parę zdjęć ale to dopiero w MWH, którą szykuję i myślę że wyrobię się do przyszłego roku :D Nie chcę pokazywać jej wcześniej ze względu na to że jeszcze trwa a chciałabym aby była ona zakończona zdjęciem przedstawiającym piękne fale do talii więc jeszcze zaczekacie :)

Jak Wasze włosy wyglądały w dzieciństwie? Lub raczej przed włosomaniactwem? ;)

sobota, 24 sierpnia 2013

Recenzja - Odżywka bananowa The body shop

Dziś recenzja odżywki, którą mam od października i nie wiem jakim cudem ją przeoczyłam ;o Teraz gdy przypomniałam o niej sobie i odnalazłam na dnie kosmetycznej szafki postanowiłam napisać i o tej odżywce :) Zainteresowanych zapraszam do lektury :)


Zacznę od spraw technicznych, odżywka została zamknięta w ładnej, małej (250 ml) buteleczce, która mimo swej prostoty przyciąga wzrok i cieszy oko :) Niestety gdy kosmetyk się kończy, mam problem z wyciśnięciem produktu. Zapach to niewątpliwy atut TBS, jak nazwa wskazuje pachnie bananami, gdy pierwszy raz powąchałam odżywkę wiedziałam że siedzenie z nią na włosach będzie czystą przyjemnością <3


Otwór może wydawać się za mały nic bardziej mylnego, ze względu na konsystencję, która nie należy do najgęstszych wylewa się z niego odpowiednia porcja odżywki :) Co do wydajności to jedna buteleczka wystarczyła mi na miesiąc użytkowania w częstotliwości: trzy razy w tygodniu więc uważam że jest akuratna, patrząc na to że ja używam dużą ilość takich kosmetyków :D Dostaniemy ją w firmowych sklepach The Body Shop jej koszt gdy ją kupowałam wynosił 19 zł, ponoć teraz cena podskoczyła do 22 zł ;/


Jeżeli chodzi o skład to bananowy mus znajduje się już na drugim miejscu w składzie! Potem zmiękczacze a na końcu aż cztery konserwanty co mi się niezbyt podoba ;) nie zawiera silikonów ani innych substancji filmo-twórczych. 
kliknij aby powiększyć :)
Najważniejsze czyli działanie.. a działa po prostu.. dobrze :) Włoski po jej użyciu są ładnie nawilżone i zdyscyplinowane. Układają się w większe fale niż zwykle oraz błyszczą się troszkę mocniej :) Czasem wydaję mi się że po niej są lekko niedociążone ale to jest właśnie lekka odżywka więc to tylko mały minusik ;)


Podsumowując: jest to bardzo dobra odżywka na co dzień i uwielbiam ją używać, choćby ze względu na zapach :D Na pewno nie raz jeszcze do niej wrócę ale teraz muszę wykończyć mój zapas odżywek, które stoją i czekają na mnie ;)

Używałyście odżywek The Body Shop? Może, któraś szczególnie Wam przypadła do gustu? :)

Pozdrawiam,
Kadusia ;*

A co u moich włosów? :)

Cześć, przemeblowanie oraz przeniesienie mojego pokoju trwa, a czas, którego miałam i tak niewiele poświęcałam rodzinie i znajomym. Stąd też moja nieobecność :( Miałam wrócić wraz z wrześniową aktualizacją ale że bardzo się za Wami stęskniłam postanowiłam już dziś przyjść z nowym wpisem.
Nie jest to aktualizacja a raczej uaktualnienie stanu i pielęgnacji moich włosów :) Co oznacza że pierwszego możecie spodziewać się kolejnej dawki zdjęć moich włosów :)

Na początek zdjęcie moich włosów (możecie być troszkę w szoku..:) )
zdjęcie lekko zamazane, efekt posiadania nie cierpliwego
fotografa i stąd pozdrowienia dla Babci ;*

Taak stało się! To o czym mówiłam już od chyba pół roku.. wycieniowałam włosy :)) Jestem baardzo zadowolona a włoski jeszcze bardziej :))

Po trzy-miesięcznym nie pokazywaniu ich teraz możecie porównać długość:



Za wiele może i nie urosły ale przy cieniowaniu straciłam jakieś 4-5 cm więc i tak jestem zadowolona :) Aktualne zdjęcie idealnie przedstawia mój kolor włosów :)))

Jak widzicie włoski zaczęły się falować i są tego dwa powody pierwszy: cieniowanie = większa podatność na skręt, po drugie: zaczęłam je stylizować :)


Jeśli jesteśmy już przy stylizacji to nie używam niczego innego jak lnianego glutka, którego pokochały moje włosięta od pierwszego użycie. Odkryłam też że uwielbiają lniane maseczki i płukanki :)) 


Najgorzej jest teraz z myciem włosów, lato to upały przez co moja skóra przetłuszcza się dużo szybciej niż bym tego chciała, mimo wszystko robię to dwa razy w tygodniu choć przydało by się trzy ;) Używam szamponu marski Inter Fragrances Seboradin z żeń-szeniem i baardzo go sobie chwalę, choć nasze początki nie zapowiadały się dobrze ;)


Zdecydowanie odpuściłam maski i postawiłam na dwa produkty z Gliss Kura, pierwszy to odżywka do spłukiwania oil nutritve z 7 ojekami, która myślałam że będzie obciążać i faktycznie tak jest ale tylko jeżeli przytrzymam ją za długo. Drugi produkt to dwufazowa odżywka b/s, która ma olejek arganowy już na 3 bądź czwartym miejscu w składzie! (jak widzicie w lecie same silikony :D)


Końcówki to standardowo Avon teraz chcę upolować coś nowego, myślałam nad powrotem do serum CHI jednak coś mnie ciągnie do jedwabiu arganowego z Joanny, może okazać się strzałem w dziesiątkę akurat na porę jesienno-zimową :)


Aktualnie moje włosy nie mogą narzekać na brak olejowania ponieważ wykonuję je co mycie. W rączki wpadł mi olejek kukurydziany i to właśnie jego testuję. Nie chcę o nim nic mówić ponieważ działa tak wspaniale że załguje na oddzielny wpis :)


Na dziś to już wszystko, gratulacje jeśli ktoś dotrwał do końca :) 
Jak Wy traktujecie swoje włosy w lecie?  Mam nadzieję że włosy Wam nie sprawiają większych problemów i duużo urosły podczas wakacji ;**

Pozdrawiam,
Kadusia :*

PS. zapraszam Was do wzięcia udziału w rozdaniu u Fellogen, bardzo fajne nagrody :)

sobota, 20 lipca 2013

Moje włosy - Lipiec 2013

Prawie miesięczna przerwa od bloga.. Baardzo przepraszam :*** Jednak musicie zrozumieć: zakończenie roku + popsuty laptop odcięły mnie całkiem od bloga i Was ;( Ale wracam z ogrooomą weną :)) Dziś kilka zdjęć moich włosów z lipca:



raz zdarzyło mi się je nakręcić na lokówkę ;/

Ten wpis to tak trochę wynagrodzenie za brak aktualizacji bo miała być recenzja odżywki bananowej z the body shopu ale na mój 'powrót' postanowiłam napisać coś innego :)

Tęskniłyście choć trochę? Bo ja baaardzo :***

piątek, 14 czerwca 2013

Moje włosy - Czerwiec 2013

Uwielbiam patrzeć na czyjeś włosy, zwłaszcza gdy są zadbane i długie. Co prawda moje nie są idealne ale mimo wszystko chciałabym zacząć co miesięczne zdjęcia przedstawiające moje włosy, w ten sposób za jakiś czas będę mogła porównać czy i jak inaczej się zachowują.

Tak więc dziś moje włosy po nocnym koczku ślimaczku:









Podoba Wam się nowa seria blogu?  W jakiej roli chcielibyście obejrzeć moje włosy za miesiąc? :))

PS. Seria inspirowana Blondhaircare (:**)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

O włosach idealnych... czyli do czego dążę, od czego zaczynam (1)

Objętość <3 Długość <3 Gęstość <3
Na zdjęciach moje ideale włosy a każde z nich prezentuje mój włosowy ideał (w pewnym stopniu ;))
Zdjęcie Kristen Stewert w lewym górnym m rogu pokazuje objętość, do której dążę, zdjęcie 'z brzydką modelką' :P to moja wymarzona długość, a Blondhaicare to gęstość z objętością <33

Kolor:
Długo walczyłam z naturą i męczyłam babcię (;**) o  farbowanie, dziś jestem jej serdecznie wdzięczna że rok temu nie dała mi sięgnąć po kasztanowy brąz, ponieważ pokochałam swój naturalny jasny blond i w tym punkcie swój ideał osiągnęłam i nie chcę go zmieniać <33

Długość:
Startuję z włosami za łopatki o dobre 5 cm całe włosy mają 50cm a ja dążę do 63. Wiem. Długa droga przede mną ale to nic, nigdzie mi się nie śpieszy :)

Objętość/Gęstość:
Tutaj będzie się działo.. Mój kucyk ma 'tylko' 8-9 cm ;((( Aby osiągnąć objętość i gęstość dziewczyn ze zdjęć, chciałabym pogrubić kucyk (grzywką i ciągle, ciągle, ciągle rosnącymi baby hair ) do 13 cm, a to tylko na początek bo moim głównym celem jest 15 cm w objętości kucyka :))) Może nie teraz, nie za rok ani dwa ale do mojej studniówki za 4/5 lat czemu nie? Wiem że z genami nie wygram ale spróbuję a jeśli mi się uda to może będę żywym dowodem że wszystko jest możliwe? :))

Grzywka:
Cel, który cały czas sobie stawiam a potem i tak biedna grzywka idzie pod nóż, nie lubię tego ;/ Tym razem się zaparłam i Wiem że jestem w stanie jej nie obcinać! Przez nią obwód mojej kitki a zaczem idzie objetość mocno ucierpiały i stały się cieńsze, nie przez samą grzywkę ale włosy wystające obok (bo mądra Kadusia chciała zagęścić i tak już gęstą grzywę -.-" Więc czekam aż wszystko odrośnie...


Stawiacie sobie włosowe cele? Jak brzmią i czy zawsze udaje Wam się je spełnić? :)

środa, 5 czerwca 2013

O porowatości moich włosów słów kilka...

Jeszcze ponad rok temu moje włosy były zniszczone. Codzienne prostowanie (co prawda tylko przez miesiąc/dwa) dało w kość moim nisko-porowatym włosom a icch struktura zmieniła się nie do poznania! Stały się włosami wysoko-porowatymi :(( Wiem że zdjęcie z przedd roku może nie odddawać tego jak wyglądały naprawdę ale widać tu że są baedzo matowe:


Już wtedy byłam włosomaniaczką (właściwie od kwietnia) i starannie o nie dbałam, dopiero dziś po upływie tych 15 miesięcy mogę powiedzieć że jestem z nich zadowolona. Ich porowatość to: średnia w kierunku nawet niskiej, gorzej jest z końcówkami, które jeszcze pamiętają namiętne prostowanie i są wysoko-porowate.

Aktualnie moje włosy bez żadnej stylizacji, umyte tylko szampon oczyszczającym i przy naturalnym świetle, prezentują się następująco:


Do ideału im sporo brakuje jednak mogę powiedzieć 'Pokochałam swoje włosy' :)) Jestem z nich bardzo dumna i z tego jak bardzo się zmieniły.

Co wpłynęło na zmianę porowatości moich włosów?

  • Oleje! - nic tak dobrze nie wpływa na moje włosy i ich strukturę jak właśnie oleje :) Do moich ulubionych a zarazem tych, po które sięgam bardzo często jest olej kokosowy, oraz lniany. 


  • Proteiny - moje włosy od zawsze kochały proteiny! Jest je bardzo ciężko przeproteinować i podejrzewam że nawet po dwóch laminowaniach żelatyną by nie narzekały :P Regularne dostarczenie tych substancji (które note bene potrafią wniknąć w głąb włosa a za czym idzie odbudować go) zdecydowanie wpłynęło na moją porowatość.


  • 'Eko' pielęgnacja - i teraz proszę wszystkich hejterów aby mi nie pisali że 'robisz tak bo taka moda na kosmetyki eko' NIE! Stosuję taką pielęgnację bo moje włosy są z niej bardzo zadowolone a ja będę im dawać to co potrzebują. Gdyby lubiły się z silikonami to bym im je dawała (ale niestety po nich moje włosy są bardzo przeciążone i niezbyt ładnie się układają). W każdym razie to właśnie dzięki świadomej i dopasowanej pielęgnacji do moich włosów, porowatość również się zmniejszyła.
Jestem dumna z tego co osiągnęłam i nadal mam CEL - zmniejszyć porowatość do niskiej.

Co moje włosy lubią:
  1.   Uwielbiają oleje ale w małych nie przesadzonych ilościach, wystarczy im jedna mała łyżeczka olejku.
  2.   Kochają olej kokosowy i  lniany, ale tylko przed myciem i najlepiej na makro!
  3.   Uwielbiają gdy są wycierane bawełnianym delikatnym ręcznikiem :)
  4.   Bardzo lubią proteiny i jak już pisałam ich przeproteiowanie jest bardzo trudne i graniczy z cudem :P
  5.   Kochają miód! W każe postaci, nie ważne czy to płukanka czy maska ważne aby było go duużo :)
  6.   Dość długo schną i gdy nie 'odcisnę' po myciu ich jeszcze w miękki ręcznik papierowy to zajmuj im       to 5/6 godzin ;(
  7.   Lubią lekkie odżywki między innymi nową Isanę aloesową,  dawniej uwielbiały cięższą Garnier AiK lecz teraz potrafi troszkę obciążyć (al o tak KWC :) )
  8.  Płukanki <3 Niestety moje włoski mają zbyt leniwą panią aby dostawać je po każdym myciu ;d
  9.  Jeśli już mają być czesane to jak najrzadziej! Ostatnio of\graniczyłam się do 1/2 razy dziennie!
  10.  Skoro jesteśmy przy temacie czesania: TT lub szczotka z dzika na inne mają foha :P
  11.  Lubią warkocze! Przy nich nie boli mnie albo raczej ich, skóra głowy/cebulki :)
  12.  Przepadają za maseczkami bez substancji filmo-twórczych, do ich ulubionych zaliczam: aloesową NV, rumiankowego Pilomaxa, Alterrę granat i aloes
  13.  Naturalną pielęgnację :)
A czego nie lubią?

  1.  Suszenia suszarką! - mogę je tylko delikatnie podsuszyć w innym wypadku są oklapnięte i szybciej się przetłuszczają
  2.  Silikonów - dopuszczam je tylko do końcówek, w odżywkach/maskach niestety nie zdają u mnie egzaminu
  3.  Wcierek z dłuuugimi składami i przykładem jest choćby słynny  Jantra, który u mnie nie zrobił nic..
  4.   Kucyków! - bolą cebulki i włosy są odciążone, więc na taką fryzurę pozwalam sobie bardzo rzadko
  5.  Ciężkich oleji - i mam tu na myśli oliwę z oliwek a także olejek rycynowy, które są bardzo gęstymi i ciężkimi olejami co przy mojej porowatości sprawia duży problem, po pierwsze są obciążone, po drugie ciężko je domyć
  6. Gumek z metalowymi elementami - brrrr, połamane włosy na wyskości ucha ;/ na szczęscie od roku już nie ;P

Znacie porowatość swoich włosów, czy dopiero ją poznajecie? Znacie swoje włosy
i potraficie powiedzieć co lubią, a co nie?

PS. Już teraz możecie o mnie dołączyć na bloglovin: